Znów parę dni mnie tu nie było, ale odpowiedź i wytłumaczenie jest jedno - DZIAŁAM :D
I to dużymi literami ;)
Zdjęć nijak fajnych nie można zrobić, sami wiecie, jak buro za oknami... Ale z drugiej strony, buro jest, więc w domu więcej czasu się spędza, i wyobraźnia szaleje, a ręce palą się do pracy :)
Mój mały Miś dostał stertę szyszek do zabawy - gotuje z nich zupę w swojej małej, plastikowo - kartonowej kuchence. Słodziak! Zamiesza, potrząśnie, dokroi ciastoliny, a potem niesie szybko do szafki - że niby do piekarnika. Zamyka drzwi z szafki, i naciska na nie paluszkiem - ustawia temperaturę. A ja niezmiennie się zachwycam nad tą dziecięcą wyobraźnią... Gdzie ona potem zanika? Chyba z czasem robi miejsce Dorosłości... Jednak gdy patrzę, jak mój Miś beztrosko puszcza wodze fantazji - pod czujnym okiem mamy, oczywiście - to ciepło mi się robi na sercu, bo to chyba znak, że jest szczęśliwy :)
No, ale czas pokazać, co ja zdziałałam - i powiem Wam, że to dopiero część, a część czeka na wykończenie - pokażę Wam następnym razem :)
Na początek to, co nie świąteczne, aczkolwiek wykonane na zamówienie i będzie prezentem mikołajkowym :) Bransoletka wizażystki, z pięcioma zawieszkami: gąbeczką do cieni, paletką cieni, szminką, pudrem w perełkach i tuszem do rzęs :) Wszystko oczywiście z modeliny :)
A teraz już świąteczne - ukochane moje Rudolfy Czerwononose, czyli reniferki :)
Pierniczki zdobione lukrem i ostrokrzewem. Widziałam kiedyś takie u Marty Stewart, tyle, że ona piekła takie prawdziwe, a moje są na uszko :) Kępki ostrokrzewu to taki wspaniały dodatek do wszelkich świątecznych ozdób!
A tutaj moi kochani - sweterkowy lampion, który ulepiłam specjalnie... na Ocieplane Candy :D Stoi sobie teraz i czeka na losowanie i zwycięzcę, żeby umilać długie, zimowe wieczory :) Tych, którzy jeszcze nie zapisali się na candy - zapraszam TUTAJ :) A tym, którzy już się zapisali - serdecznie dziękuję i życzę szczęścia :)
A na koniec... zostawiłam perełkę! Ostatnio choineczki z szyszek są dość powszechne, widziałam już kilka takich na blogach i w grupach z rękodziełem. Musiałam, no musiałam sobie też zrobić taką, żeby zdobiła moją komodę w święta! Choineczki te są cudne, bo takie naturalne, można je ozdobić wedle uznania a do tego - można je wykonać bez większego nakładu finansowego :) Szyszki leżą pod nogami w parkach i lasach, podstawę choinki wykonałam sobie z brystolu - po prostu zrobiłam stożek i połączyłam zszywaczem :) Potem tylko klej na ciepło - trochę to żmudna praca, bo szyszki trzeba dopasowywać żeby nie było większych prześwitów. Wybrałam sobie brystol brązowy, dzięki temu nie przebija spod szyszek :)
Jako ozdób użyłam moich ukochanych zapachów świątecznych: anyżu, cynamonu i suszonych mandarynek. No i jeszcze kilkunastu ślicznych, oszronionych kuleczek, które kupiłam w obi ;)
A oto ona, mam nadzieję, że spodoba się Wam tak samo, jak mnie :)
Ach, bardzo Was przepraszam za ten nawał zdjęć i informacji, ale bardzo chciałam się z Wami podzielić moim entuzjazmem :D
Uciekam teraz, by odwiedzić Wasze blogi, życzę Wam wspaniałego popołudnia i wieczoru :)
Buziaki!