niedziela, 1 maja 2022
poniedziałek, 25 kwietnia 2022

Poprzednio były delikatne pastele. Teraz pora na mocne, energetyczne neony. Podobno bladym rudzielcom (ja we własnej osobie) neonowe kolory nie bardzo pasują, ale z upodobaniem dłubię ostatnio właśnie w takich barwach. Znacie ten widok, kiedy dziecko z zapałem rysuje obrazek? Na policzkach ma wypieki, język na wierzchu i nie wie nic o Bożym świecie? No to może bez wywieszonego jęzora, ale z takimi wypiekami właśnie tworzyłam ostatnią neonową mozaikę :) Dreszcz mnie przechodzi na myśl co mogłoby się stać (a raczej ile rzeczy mogłoby się wytworzyć) gdybym miała trochę więcej czasu, niż mam. Podejrzewam, że szuflady mojej komody mogłyby tego nie pomieścić, a ściany nie udźwignąć. Bo, jak wiecie, nie samą masą człowiek żyje, a całkiem niemały zapas sznurka zerka na mnie co dzień z kąta i cierpliwie czeka, aż wezmę go w swoje ręce.
Spójrzcie zatem na te odblaskowe cuda:
Taką biżuterię dosłownie widać z daleka! Wyobrażam sobie, że założenie takich kolczyków to świetny sposób na to, by obwieścić światu, że rozpiera nas energia i dziś zamierzamy go zawojować bez reszty :)))
Uściski!
Jola
piątek, 22 kwietnia 2022

Wielu z nas wiosna kojarzy się z pastelowymi, jasnymi odcieniami. Ja jestem rozdarta pomiędzy delikatnością pasteli, które nieśmiało pojawiają się na zieleniejących i kwitnących drzewach a energetycznymi, mocnymi, neonowymi kolorami - bo taka wiosna zawsze budzi się we mnie, pobudzając do pracy, działania, treningu, wcześniejszych pobudek i wszystkich tych czynności, na które zimą zwyczajnie nie mam energii.
Dziś mam dla Was kilka wersji miksu jagody, pistacji i morskiej bryzy - czyli tej delikatnej wersji. Kolejnym razem pokażę Wam, co dzieje się w moim wnętrzu ;)
Dobrego dnia!
ModeJolina
poniedziałek, 21 lutego 2022
Zawsze marzyłam o stworzeniu własnej kolekcji biżuterii.
Masa, z którą pracuję daje naprawdę sporo możliwości: ogromna gama kolorów, możliwość wycinania i formowania wszelakich kształtów i faktur, a później malowanie, szlifowanie, oklejanie. Różnego rodzaju dodatki i wykończenia dopełniłyby całości.
Jak ze wszystkim czekałam na dogodny moment. Już jakiś czas temu nauczyłam się ufać sobie i swojej intuicji, gotowości to pewnych rzeczy. Cierpliwie pozwalałam by pomysł i chęć dojrzała w mojej głowie na tyle, by przystąpić do pracy.
W styczniu powstały pierwsze komplety kolczyków i już teraz wiem, że to dopiero początek. Jako jeden z pierwszych motywów wykorzystałam panterkę. Ogromnie lubię wszelkie zwierzęce motywy, a panterkę najbardziej. Noszenie ubrań w tym stylu wymaga sporej odwagi, ja osobiście posiadam jedynie apaszkę z tym printem, Ale kolczyki z dodatkiem złota, w takim ciepłym odcieniu... moja pierwsza, biżuteryjna miłość!
sobota, 4 grudnia 2021

Boże Narodzenie to mój czas. Nie tylko ze względu na klimat, cudowną energię, lampki, które rozwieszam wszędzie gdzie tylko się da, zapach pierników unoszący się w mieszkaniu. Boże Narodzenie to też najlepszy dla mnie okres w pracy. Czas, w którym to, co tworzę, w magiczny sposób napawa mnie ogromną radością.
Na tapecie mam ogrom rzeczy. Guziki do torebek, ozdoby na kubki i słoiki które lepię z masy, ale równie mocno lubię szydełkować ozdoby ze sznurka, wiązać świąteczne makramy i komponować ozdobne, świąteczne wianki.
Ale temat świąt na blogu postanowiłam rozpocząć od - nie mogłoby być inaczej - Harry`ego Pottera.
Nigdy nie uda mi się wyrosnąć z miłości do tych książek i ekranizacji. I, nie wiedzieć czemu, zawsze w czasie adwentu a potem w święta, sięgam po którąś z części lub włączam film. Porusza mnie i rozczula ich klimat. Na pamięć znam wiele dialogów z filmów, a książki przeczytałam po kilka razy, w tym raz całą serię na głos w ramach wieczornego czytania przed snem pociechom.
Pierwsze zakładki do książek wykonałam z postaciami z Harry`ego Pottera, właśnie w okolicach świąt. I tak już się utarło: w ciągu roku robię je sporadycznie. W adwencie zaś zdarzało mi się wykonać ich kilkadziesiąt. Być może dlatego, że taka zakładka jest świetnym dodatkiem do książki, którą w ramach prezentu kładziemy pod choinką. A może dlatego, że tak bardzo kocham je robić! Jest to już swego rodzaju tradycja i rytuał, na biurku zawsze wtedy pojawiają się drewniane patyczki z wypalonymi imionami (najnowszy pomysł, lepszy efekt niż podpisywanie ręczne), wszystkie narzędzia, świąteczny kubek z kawą i laptop, w którym puszczam... no, wiadomo jaki film :))) I ze wszystkich rzeczy, to je lubię robić chyba najbardziej :)
środa, 3 listopada 2021

piątek, 1 października 2021

Każda z pór roku przynosi swoje detale wystroju wnętrz. Wiosna to wielkanocne ozdoby, lato - świeże kwiaty i skarby z wakacji. Zima - wiadomo, Boże Narodzenie, moje ukochane :)
Jesień jest magiczna. To moje ulubiona pora roku:) Kocham zapach jesiennych poranków i lasu, gdzie w powietrzu czuć wilgotną ziemię, żywicę i grzyby. Kocham wydłużające się wieczory, lampki, wrzos i moje jesienne buty, które przeżyły już wiele sezonów i są najwygodniejsze na świecie. To jest mój czas i mój klimat.
A co z dodatkami do domu? Wiadomo, wrzos, drewno, lampki, świece i... dynie. Dynie przede wszystkim żywe, jadalne i ozdobne, ale też ceramiczne, połyskliwe i matowe, białe, stonowane lub te tradycyjne, uśmiechnięte, pomarańczowe. Do wyboru, do koloru :)
Ja w tym roku postanowiłam spróbować swoich sił z dyniami szydełkowymi. Początki były średnie, wypróbowałam wzór znaleziony w sieci. Przy każdej kolejnej modyfikowałam, poprawiałam, dopracowywałam, aż wreszcie znalazłam mój, ten najlepszy :)
Postawiłam na dwa rodzaje: stonowane dyńki takie nieco glamour, ze sznurka ze złotą nitką i złotymi ogonkami. Ogonki oczywiście wykonałam sama z masy ;) Jeśli chodzi o sznurki to moim zdaniem nie ma lepszych od tych z Lovely Cottons. Są bardzo wytrzymałe, nie mechacą się, można z powodzeniem prać w pralce, kolory nie blakną. Paleta jest ogromna :)
Drugi rodzaj to te w żywych, energetycznych kolorach z zielonymi ogonkami :) Będą świetne do pokojów dziecięcych, kuchni, salonu.. właściwie do każdego pomieszczenia :)
Mam nadzieję, że szydełkowe dynie przypadną Wam do gustu i zainspirują do wykonania wyjątkowych, jesiennych dekoracji :)
Uściski!
środa, 22 września 2021

Makramę pokochałam jakieś dwa lata temu, niedługo po moich pierwszych doświadczeniach z szydełkowaniem. Tak na prawdę potrzebowałam odskoczni od modeliny, złapania równowagi. Zaczęłam od prostych form i węzłów, jednak szybko nabrałam wprawy. Wiązanie makramy pozwala na całkowite uwolnienie umysłu. To taka swoista mantra dla rąk :) Nie raz łapałam się na tym, że podczas powtarzania dziesiątek jednakowych węzłów moje myśli ulatywały w jakieś nieznane rejony a umysł odprężał się jak nigdy dotąd :)
Dzisiaj mam dla Was makramę ścienną, o szerokości 55 cm i długości 70 cm. Tego typu ozdoby niesamowicie łagodzą wnętrze, tym przytulnym dodają uroku, a tym klasycznym, minimalistycznym odrobinę ciepła. Bawełniany sznurek, drewniane dodatki, gotowe bazy lub wykręcone patyki znalezione w lesie lub w polu. Tylko tyle potrzeba by stworzyć ozdobę przywodzącą na myśl naturę i powrót do korzeni.
Uściski :)
Wasza ModeJolina